Obecność gryzonia miała sens o tyle, że nasz dom był jednorodzinny, stojący na legarach, a pod podłogą znajdowała się wolna przestrzeń, gdzie wszelakiego rodzaju gadziny mogły sobie hasać i zakładać lokalne społeczności. W dzień po ścianach stepowały wielkie pająki, a w nocy na łowy wypełzały, z pod podłogi, ślimaki bez skorup. Kilka razy wstając w nocy zdarzyło mi się na takim poślizgnąć, a raz przez całe lato, skrzecząca pod podłogą ropucha nie dawała nam spać. Jednym słowem spędzałam dzieciństwo w kontakcie z przyrodą, więc obecność szczura za łóżkiem nie byłaby niespodzianką.
Domniemany szczur skrobał boazerię na ścianie i to właśnie głośny dźwięk tego skrobania, czy też gryzienia, mnie przeraził. Wyskoczyłam z łóżka, zawołałam rodzinę i zaczęło się polowanie. Jednak przeszukanie pokoju nie zaowocowało znalezieniem zębatego intruza. Wtedy zaczęłam się zastanawiać i doszedł do mnie pewien fakt, otóż w tym pokoju nie było boazerii, a więc żaden zwierz nie miał prawa jej drapać. Uznałam, że musiałam śnić o szczurze, chociaż przysięgłabym, że jeszcze nawet nie zmrużyłam oczu. W każdym razie wróciłam do łóżka i postanowiłam zasnąć.
Ten luksus nie był jednak mi dany, ponieważ znów usłyszałam dźwięk. Tym razem był to odkręcony kran w barku. Wstałam i nie zapalając światła podeszłam do barku, żeby go otworzyć i zakręcić kran. Oprzytomniałam, kiedy moja ręka trafiła na ścianę, ponieważ w tym miejscu barku nie było, a nawet gdyby był, to żaden kran w nim nie funkcjonował. Dźwięk lejącej się wody zniknął, a ja zirytowana wróciłam pod kołdrę, wiedząc, że mózg robi sobie ze mnie żarty.
Chyba tylko ta świadomość uratowała mnie przed atakiem paniki, kiedy piętnaście minut później z pod mojej poduszki rozległo się gromkie, męskie beknięcie. Mózg miewa czasami dziwne pomysły.
To, co opisuję, przydarza się wielu ludziom i to często. Zjawisko to nazywa się hipnagogią lub omamami hipnagogicznymi. Jest to absolutnie normalne i polega na pojawianiu się bardzo realnych złudzeń podczas zapadania w sen. Niektórzy je widzą, niektórzy słyszą. Często płynnie przechodzą w sen i rozmywa się w nieświadomości.
Z drugiej strony snu czekają nas za to inne omamy - hipnopompiczne. Kiedy budzimy się i nie jesteśmy do końca pewni, czy to jeszcze jest sen czy już jawa. W takich sytuacjach jesteśmy zdezorientowani i nie wiemy, co się dzieje. Zwłaszcza, jeżeli obudziliśmy się z koszmaru sennego i trudno nam jest określić czy był to tylko sen czy paskudna rzeczywistość. Osobiście doświadczyłam tego zdezorientowania, kiedy pewnego dnia, jako mała dziewczynka, obudziłam się rano i zobaczyłam stojąca nade mną sylwetkę mamy. Sylwetka ta rozmyła się powoli w świetle dnia, ku mojej zgrozie i zadziwieniu.
Niektórzy uważają, że obserwacja swoich omamów pomaga w zachowaniu świadomości po przejściu w sen i jest furtką do opanowania sztuki świadomego śnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz