sobota, 8 marca 2014

szczegóły techniczne procesu zasypiania

Zasypianie jest proste…jeżeli kot nie chce ci  akurat przypomnieć jak bardzo cię kocha, sąsiad z góry nie krzyczy na całe gardło „Reeeeeeeeeeeeeeeeenaaaaaaaaaataaaaaaaa!!!!!”, a panowie ze służb miejskich nie uznali, ze to doskonały moment, żeby umyć wiatę przystanku pod twoim oknem.


No więc, zakładając, że sąsiada trafił szlag, panowie ze służb pomylili przystanki, a kot śpi, wystarczy, zacząć przygotowywać się do snu, a  mózg już zabiera się do pracy.  Trzeba tylko zgasić światło, położyć się i zamknąć oczy, a aktywność elektryczna w naszej głowie ulega zmianom. Pojawiają się fale mózgowe zwane Alfa. Fale alfa mają wyższe napięcie, ale niższą częstotliwość niż fale beta, występujące w stanie czuwania. Na wykresie EEG są one bardzo regularne i łatwo je poznać, maja częstotliwość 8-10 fal na sekundę. Jednak wystarczy jeden okrzyk „Reeeenaaaaaaaaaaata!” żebyście otworzyli oczy i od razu przeszli z powrotem do fal beta i stanu czuwania.  Taki scenariusz przerabiam dość często, więc zanim usnę, oscyluję sobie pomiędzy alfą i betą przez dość długi czas. Ludzie zmęczeni  i niedospani, potrzebują minuty lub dwóch, żeby przepłynąć od bety do alfy, ale osoby mające problem z zaśnięciem mogą poświęcić na to nawet godzinę.

Jeżeli po wystąpieniu fal alfa, kot nie obudzi nas domagając się późnej kolacji, częstotliwość fal w naszym mózgu spadnie do 4-7 sekundę. Te fale nazywamy theta. Stan kiedy fale alfa i theta rywalizują o wpływy polityczne w naszej czaszce, nazywamy pół snem i trwa on kolejne kilka minut. Spada nasze napięcie mięśniowe i raz na jakiś czas wzdrygamy się, a potem wracamy do półsnu. Oddychamy powoli, rytm serca wyrównuje się, oczy powoli poruszają się w górę i w dół. Stan theta jednak nie jest do końca snem, sporo osób pomimo pogrążenia w tym stanie nadal jest w stanie utrzymać stałą uwagę i szybko zareagować na bodźce z otoczenia.  

Żeby upewnić się, że nieruchomy osobnik w łóżku śpi na pewno, należy sprawdzić czy w jego mózgu pojawiają się specyficzne dla stanu snu fale: zespoły K i wrzeciona snu. Zespół K to pojedyncza fala, wysokonapięciowa, o dużej amplitudzie. Wyróżnia się na tle fal theta ponieważ jest od nich nawet czterokrotnie większa. Wrzeciona snu mają częstotliwość 12-14 fal na sekundę i ponoć przypominają kształtem wrzeciono w maszynie tkackiej (wierzę na słowo ponieważ nigdy nie widziałam wrzeciona). Wrzeciona snu i zespoły K są krótkimi epizodami, pojawiającymi się pomiędzy falami theta. Widząc je, wiemy, że badana osoba zasnęła naprawdę. Stadium to nazywamy drugim.

Drugie stadium to jednak wciąż sen płytki i łatwo można nas z niego wybudzić. Wreszcie dziesięć do piętnastu minut po wejściu w stadium numer dwa, pojawiają się nowe fale – delta. Ich częstotliwość jest niższa, a napięcie wyższe niż w przypadku alfy i thety.  W tym, trzecim stadium snu, fale theta powoli ustępują miejsca falom delta. Wreszcie całkiem znikają i jesteśmy w stadium nr 4 – snu głębokiego. Nie zobaczymy już tu wrzecion snu, ani zespołów K, bo fale delta są tak wysokie, że zasłaniają wszystkie inne. Jeżeli wtedy, wasza nastoletnia sąsiadka nie pomyli drzwi do mieszkania, wracając z imprezy, jak to udało się zrobić mojej sąsiadce,  to stadium 4 będzie trwało, bez przeszkód, około trzydziestu do czterdziestu minut.

Wtedy następuje kolejna zmiana i wydawać by się mogło, że sen wypłyca się  ponieważ powracają wrzeciona snu, zespoły K i fale theta.  Jednak to dopiero początek najbardziej interesującej fazy naszego snu – REM.  Nazwa REM pochodzi od słów rapid Eye Movement czyli szybkich ruchów oczu, które możemy zaobserwować u śpiącego. W tej fazie snu zanikają wrzeciona snu i zepoły K, a w wykres EEG pokazuje tylko fale theta i alfa, wskazujące na pobudzenie śpiącego. Mimo to faza REM nie jest snem płytkim, łatwo nas z niej obudzić, ale wybudzając się będziemy wychodzili z naprawdę głębokiego snu. Stąd nazywamy tę fazę snem paradoksalnym. Pierwsza faza REM pojawia się po około 90 minutach od rozpoczęcia cyklu sennego. Tak więc fale mózgowe szaleją, oczy poruszają się jak dzikie, a do tego zanika zupełnie napięcie mięśniowe.  Pień mózgu wysyła rdzeniem kręgowym sygnały paraliżujące ciało, chociaż paraliżem tym nie są objęte mięśnie oddechowe, ani mięśnie poruszające oczyma (oczy są podłączone bezpośrednio do mózgu i nie podlegają rdzeniowi kręgowemu). Obudzenie ze snu REM nie zawsze wiąże się z ustąpieniem paraliżu i chociaż takie porażenie przysenne zwykle samo ustępuje po kilku minutach, to i tak wiążę się ze sporą dawką panicznego strachu dla osoby przeżywającej to zjawisko. W fazie REM występują również marzenia senne.

Co ciekawe, istnieją osoby posiadające zdolność, chociaż raczej należałoby to nazwać przypadłością, przechodzenia w sen REM z pominięciem poprzednich etapów. W momencie zamknięcia oczu pojawia się sen REM i paraliż. Zdarza się, że osoby takie mogą zasnąć stojąc, idąc, czy prowadząc samochód. Zjawisko to nazywamy narkolepsją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz