środa, 7 stycznia 2015

Drzwi w głowie



Ponoć dom jest obrazem duszy człowieka. Chociaż może nie tyle duszy,  która pozostaje niedoścignioną abstrakcją, ale umysłu, który składa się z wielu pokoi, pudełek, czy też szufladek, w zależności od tego z jaką wizualizacją czujemy się pewniej. 

W domu jest wiele pokoi, każdy zawiera pewne treści, uczucia, emocje, pamięć, unikalną atmosferę. Problem w tym, że nie każdy pokój pozostaje otwarty. Umysł, bowiem jest domem żywym, zmieniającym się, rosnącym wciąż i uczącym się. Przez całe życie dobudowujemy kolejne pomieszczenia, a zamurowujemy inne.  Zapominamy rzeczy i uczymy się nowych, odcinamy bolesne wspomnienia, rozpoczynamy nowe hobby, poznajemy nowych ludzi. Wszystko, każde zdarzenie w naszej egzystencji dostaje swój własny pokój. Miejsca jest przecież dość.

Tylko pozostaje mały szczegół, nad którym warto się zastanowić. Przysłowiowe schody – pytanie, jaką mamy władze nad tymi pokojami, drzwiami i budową/burzeniem ścian działowych. Oczywiście każdy chciałby mieć absolutną kontrolę nad swoim umysłem i budować go jak chce. Takiej osobie polecam wykonać dwa proste ćwiczenia:


  • Polub osobę, której od dawna nie znosisz
  • Wyremontuj łazienkę przy użyciu ekipy remontowej


Pierwsze ćwiczenie pozwoli ci zrozumieć, jakich nieosiągalnych szczytów zdobycia wymagasz od siebie, próbując walczyć sam ze sobą w niektórych kwestiach. Drugie ćwiczenie pokazuje ci, jak proces, który sam zleciłeś, dotyczący twojej własności, będący wynikiem twojej wizji i finansowany z twojego portfela, może wierzgać, gryźć i drapać podczas wykonania.  Rób co chcesz, zżymaj się, gróź i proś, pan majster zawsze wie lepiej i spodziewaj się, że któraś płytka zawsze będzie bardziej na lewo niż w twojej utopijnej wizji wyremontowanego pomieszczenia. 

Wymaganie od siebie osiągalnego, świetnie sprawdza się w roli obowiązku. Wymaganie nieosiągalnego, chętnie się pod obowiązek podszywa, ale w zasadzie jest zbrodnią.  Próba zmuszenia siebie do stania się kimś kim się nie jest, przypomina gwałcenie wielbłąda.  Potomstwa ani satysfakcji z tego nie będzie, szanse na dostanie kopytem wynoszą sto procent, a w dodatku oberwiemy jeszcze wielbłądzią plwociną w oko na pożegnanie.  Postronni obserwatorzy, często osoby nam bliskie zamiast docenić, że pełni poświęcenia zmagamy się z kopiąca bestią, nie tylko nie zaoferują nam natychmiast akceptacji, ale skłonni będą widzieć w nas oplutą i skopaną ofiarę losu. W dodatku prawie na pewno, dla naszego dobra oczywiście, wtrącą kilka uwag, które uświadomią nas, że według nich do gwałcenia wzmiankowanego przeżuwacza zabieramy się od złej strony. Wielbłąd też po fakcie nie będzie zadowolony.

Czasami jednak jakieś drzwi w naszej głowie otwierają się znienacka i ku naszemu zdziwieniu zmienia się nam coś w światopoglądzie, zaczynamy lubić szpinak lub przestaje się nam podobać muzyka klasyczna. Częste jest również mini-oświecenie, kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, że przez lata robiliśmy coś źle, że ktoś, koto uważaliśmy za idiotę, jednak miał rację, albo, że wcale nie chcemy tego, czego chcieliśmy, a jedynie chcieliśmy tego chcieć. Takie otwierające się drzwi są świetną okazją do zrobienia kroku naprzód. Warto łapać okazję i zmieniać coś póki możemy, póki drzwi nie zamkną się równie nagle jak się otwarły.

I co najważniejsze – nie ma co, w przypływie nagłego oświecenia, obwiniać się, że kiedyś zrobiliśmy coś tak, a nie inaczej. Kiedy to robiliśmy to coś, pewne drzwi były zamknięte, podjęcie pewnych decyzji zwyczajnie było dla nas niemożliwe. Teraz możemy się mądrzyć, ponieważ drzwi zmieniły zdanie i uprzejmie postanowiły się otworzyć, ale zrobiły to wyłącznie z własnej wolnej i nieprzymuszonej woli i nie nasza w tym zasługa. Dlaczego więc nie odetchnąć z ulgą i zamiast próbować burzyć ściany w metaforycznym domu przy pomocy własnej głowy, nie zacząć po prostu obserwować drzwi i wyłapywać te, które właśnie się otwierają?

środa, 25 czerwca 2014

Sennikologia na sennikopedii

Każdy kto śni, prędzej czy później spotyka się ze zjawiskiem sennika. Pewien profesor, specjalista od snu, na którego wykładzie byłam ostatnio, zapytany o senniki odpowiedział „Senniki? Są jak moje studentki – ładne, ale nie używam”.  

Większość czytelników nie posiada studentek, więc nie odniosę się do tej części jego wypowiedzi. Drugą uważam za znacznie ważniejszą - „Nie używam”. Fraza klucz, nie dość, że nie używam, ale stanowczo odradzam. Senniki uważam za zbiory demony wiedzą skąd zaczerpniętych informacji, którymi świetnie straszy się śniących, no bo jak to się nie bać jeżeli co drugi sen według sennika to śmierć nasza, albo członka rodziny. A jeżeli nawet sen uda się doskonale i nikt nie planuje umrzeć to na pewno coś złego się stanie.
Na przykładowej stronie z sennika pojawia się konduktor – kłopoty rodzinne, komornik – sugerujący, że twój intelekt nie nadążą za aspiracjami, przynoszący niepowodzenie w miłości, i oskubanie śniącego z kasy przez fałszywych przyjaciół. Do tego kompas zapowiedź oszustw ze strony nieznajomych i przymusowego wysiłku. Konająca starsza kobieta, przynosząca nieszczęście. Uzupełnia to koncert – kłótnia i nieporozumienie. Jedna strona, a nieszczęść pod dostatkiem.

Kiedy wiec śnimy o komorniku rozmawiającym z konduktorem nad konającą staruszką z kompasem w ręku przed wejściem do sali koncertowej –lepiej nie  ufajmy nikomu i zamknijmy się w sejfie. Senniki przewidują nieszczęścia z podstawowego powodu, ponieważ tego właśnie od nich chcemy. Oczekujemy ostrzeżeń, chcemy zabezpieczyć się na przyszłość, ale naprawdę uważacie, że zabezpieczymy się w ten sposób.  Czy może prędzej zaczniemy zachowywać się jak paranoidalni maniacy i zrazimy do siebie całe otoczenie?

Senniki dodatkowo mają paskudną wadę opisywania bardzo krótko wyśnionego symbolu. Przykładowo – lampa. I koniec. Ale jaka to lampa? Czy śniłeś lampę naftową, związaną z dzieciństwem i włączeniami prądu? A może lampkę nocną idealną do czytania książki i upewniania się, że pod łóżkiem nie ma potworów. A może lampę niósł przed sobą pustelnik zstępujący do jaskini, gdzie zamierzał pościć i medytować. A może to była lampa z niezwykłym abażurem w deseń z flamingami. Sennik zna tylko jedną lampę, twoja głowa odróżnia ich wiele. Stąd jeżeli nie śnisz lampy generycznej, a jakąś specjalna, to symbol z sennika nic ci nie pomoże.

Dodatkowo, senniki są stare, albo bazują na starych, albo bazują na takich które bazują na starych itd. Stąd niektóre symbole, jak wypadające zęby, wiążące się z osłabionym organizmem mogły zapowiadać śmierć, bo dla pacjenta z grypą na przednówku, o głodzie i chłodzie, bez ogrzewania i leków śmierć była prawdopodobnym wyjściem. Senne zęby w naszych czasach mogą zagrozić co najwyżej gorączką. Wiele symboli zmieniło znaczenia, ale senniki przedrukowywane są często bez zmian.
Cały czas zresztą dochodzą nowe symbole. Co jeżeli śnimy o dresiarzu kradnącym nam smartfona? Pod telefon nie sprawdzimy, bo to zupełnie różne rzeczy, kiedy opisywano symbol telefonu – miano na myśli urządzenie przykręcone do ściany, które pozwala tylko rozmawiać. A telefony noszone w kieszeni i posiadające aparaty fotograficzne, grające niczym radio i pamiętające listę kontaktów nasz umysł układa w zupełnie innej szufladce. Nawet nie wspomnę jaki problem ze znalezieniem symbolu będą mieli neurochirurdzy, fizycy kwantowi i inżynierowie genetyczni. Nie wyobrażam sobie hasła „Bozon śnić – Nobel cię ominie”.

Kolejny gwóźdź do trumny senników to różnice między ludźmi. Każdy z nas odbiera rzeczy inaczej. Dla mnie basen oznacza paskudne doświadczenia z nauki pływania w dzieciństwie, w dodatku leżał blisko gabinetu mojego dentysty – brrrrr. Dla innych basen to wolność, możliwość ruchu, relaks, zabawa itd. U jednych sen o sukni ślubnej zwiastuje problem, u innych oznacza, że biorą ślub i wybór odzienia zaprząta ich dokumentnie. Matematyk będzie śnił liczby pełne znaczeń, podobnie jak numerolog, ale nie jak ja, bo jak widzę za dużo liczb w jednym miejscu to zaczynają się kręcić i gubić. Senniki nie pozwolą wam na wiele wolności w kwestiach indywidualnych.

Zdarzają się senniki wyższej kategorii, bazujące na psychoanalizie. Rozpisujące się naukowo, ale kto wie na ile są pewne. Sama próbuje stworzyć coś podobnego i widzę jak ślizgam się po powierzchni znaczeń. Mogę dotrzeć do ogólnych symboli śniącego, który wychował się w mojej kulturze, ale nie próbowałabym z Hindusem albo Eskimosem, bo światy, z których wyrośli są inne niż mój. U nas można dość bezpiecznie zakładać pewne podobieństwa. Często ludzie mówią „śnił mi się kościół, a przecież jestem ateistą”. No może i jesteś, ale kto nie słyszał nigdy jak ateista mówi „O Boże!”, niech podniesie rękę.  Kultura i religia jakoś się przesączają do umysłu. Stąd wszyscy w naszej kulturze i religii dzielimy pewną platformę.

Zresztą psychologia snu też idzie do przodu. Kiedyś Jung bezpiecznie zakładał, że w kobiecych snach czai się męski pierwiastek Animus, uzupełniając ją. W mężczyźnie mieszkała kobieca Anima, która ukazywała się w jego snach.  Co powiedziałby Jung o osobach zmieniających płeć? Czy transwestyta będzie posiadał Animę? A może Animusa? Może jedno i drugie. Świat idzie do przodu sennikowa wiedza nie.

A senniki mają naprawdę głębokie korzenie. Pierwszy historia zawdzięcza jego boskości faraonowi Merikere. Stworzył sennik jako proste odpowiedzi „dobrze” i „źle” w stosunku do jakieś sprawy. Było to ponad cztery tysiące lat temu i od tej pory jak widać interes sennikowy miewa się dobrze, chociaż podupadł na boskości odkąd nie zajmują się nim władcy Egiptu. 

czwartek, 29 maja 2014

Historia sennej zebry

Sen lawirował i kręcił, pojawiali się w nim mroczni acz przystojni posiadacze zamków, zerwane mosty i zabite dechami wiochy, a także zła królowa elfów i jej świta. Moją uwagę zwróciła scena ucieczki elfów z podwórza pewnego gospodarstwa, w którym naprzykrzały się mieszkańcom i porywały co popadło czyli psy koty, ludzi, kurczaki.

Elfy dosiadały czarnych koni, które śmignęły ponad płotem niczym strzały, jakby były stworzone z czarnego wiatru, a nie z pospolitej koniny. Za końmi ponad ogrodzeniem skakali ludzie, psy i drób, z równą gracją i bez widocznego wysiłku.

Wreszcie na scenie pojawiła się zebra. Klasyczna, biała w czarne, albo jak kto woli czarna w białe pasy. Ewidentnie też chciała przeskoczyć, ale nie bardzo jej to wychodziło, kręciła się po podwórku, przysiadała na tylnych nogach, podskakiwała i ogólnie sprawiała przeraźliwie niezgrabne wrażenie w porównaniu do elfich rumaków.

Zadałam sobie pytanie czemu nawet pies przeskakuje ogrodzenie, a zebra nie umie. Odpowiedź brzmi – ponieważ zebra jest w paski – próbuje być biała i czarna na raz. Za każdym razem kiedy spotykamy w życiu przeszkodę, którą chcemy przesadzić jednym susem musimy wiedzieć, że chcemy znaleźć się po drugiej stronie. Jeżeli chcemy być za płotem, ale wiemy, że nie powinniśmy, albo wiemy, że nie powinniśmy ale nas korci, tylko że nie do końca, chociaż w sumie, a może jednak nie, a może jednak tak, raz się żyje, ale i raz się umiera...no sam/sama nie wiem, to jesteśmy właśnie taką zebrą. Nigdy nie przeskoczymy płotu, połamiemy sobie nogi albo wybijemy zęby skacząc, albo zwichniemy nogę w kostce odbijając się od ziemi. Albo cudem przeskoczymy i spadniemy na położone na ziemi widły. 

Zebry mają przechlapane. Człowiek usiłujący na raz mieć dwie twarze i dwa umysły, żyć w dwóch światach i dwóch stanach, jest jak taka niezgrabna zebra przy elfim koniu. Niby te czarne rumaki są etycznie wątpliwe, ale jednak skaczą. Będąc połowicznie etycznie wątpliwą zebrą, narobimy więcej szkód niż nie jeden mroczy jeździec. Głównie sobie, ale czasem i innym. Człowiek zebra jest irytujący, nie można mu zaufać, ławo się płoszy i tratuje cokolwiek mu wpadnie pod nogi w ucieczce.

 Zebra nie osiąga swoich celów, ponieważ ich nie posiada. Chciałaby być prezesem, ale się boi. Wzięłaby ślub się, ale nie jest gotowa na odpowiedzialność. Miałby dziecko, ale jak już się urodzi szybko okazuje się, że wcale nie chciała, ale ją namówili. Byłaby z kimś ale jednocześnie z kimś innym też by była. A może dałoby się być i nie być z kimś – trzymać kogoś w klasycznym friendzone, mając wszelkie plusy związku, ale zero minusów? Albo można nie mieć żadnych poglądów politycznych, albo się wahać w zależności od presji otoczenia. Można wierzyć i nie wierzyć na raz, można się odchudzać i objadać na raz. Można rzucać palenie, ale tylko w niedzielę. Udawać dobre dziecko przed rodzicami, a potem kląć, że znów nie byliśmy sobą. Jest wiele opcji dla zebry.

I przy takim podejściu czarno białe koniki narzekają, że nie są szczęśliwe.  Prawdopodobnie nie są, bo nie są pewne czy chcą, albo gorzej, chcą ale jednocześnie nie chcą. Każde spięcie w umyśle zebry, kosztuje energię, każde szarpniecie od czarnego do białego to stres. Każde stanie na środku oznacza, że dostaje się kopniaki z obu stron. Próba bycia jednocześnie po obu stronach parkanu kończy się wbiciem sztachetek w siedzenie i bolesnym rozkrokiem. Zebry myślą, że ludzie doceniają ich ustępstwa, a ludzie tymczasem myślą „o zebra…ciekawe jak smakuje”.

Ciekawym doświadczeniem jest pomaganie zebrom. Czasem wydaje nam się, ze zebra chce żeby jej w czymś pomóc. Odradzam. Pomoc zebrze zwykle kończy się zmęczeniem, złością, wymówkami ze stronu urażonego koniowatego i oskarżeniem o zmuszanie zebry do czegoś. Nie dość, że nie uzyskaliśmy dobrej karmy, to jeszcze dostaliśmy odcisk kopyta na siedzeniu, na do widzenia. Bądźcie pewni, że jeżeli pomożecie zebrze, a cokolwiek pójdzie nie tak, natychmiast okaże się, że byliście jedyną osobą, która podjęła decyzję,  a zebra od początku była przeciwna. Jeżeli pomogliście przenieść zebrę przez płot, prawdopodobnie będziecie musieli przenieść ją z powrotem .
Podsumowując, nie ważne kim jesteśmy, byle byśmy nie byli zebrą.

piątek, 25 kwietnia 2014

Symbole senne - MYSZ/SZCZUR

Sczury i myszy, naturalni wrogowie kobiet i postrach spiżarni.  Właściwie czemu myszy i szczury tak bardzo przeszkadzają kobietom? Może dlatego, że są małe, szybkie, nie do złapania, nie myją się i nie perfumują, a do tego, kiedy znikają ci  z oczu, nie masz bladego pojęcia gdzie są i co mogą knuć.

Człowiek ma naturalną tendencję do porządkowania świata. Można zacząć od kawałka  „Czyńcie sobie ziemię poddaną” i właściwie powiemy wszystko, co można powiedzieć o naturze ludzkiej.  Inne powiedzenie mówiące równie wiele to ”chłop żywemu nie przepuści”. Jeżeli jest drzewo- trzeba je ściąć, są mrówki - trzeba je zatruć, jest trawnik – trzeba wybetonować itd. Nie dlatego, że mamy coś do drzew, mrówek i trawy, ale nie są one naszym dziełem, nie my je tam postawiliśmy. Inna wersja tego to perfekcyjna pani domu, która musi wypucować nawet ten kąt za sedesem, gdzie nikt poza hydraulikiem za dwa lata jak rura pęknie, nie zajrzy. Po prostu ona musi skontrolować ten kawałek też.  Trzeba mieć też idealną formę fizyczną, idealny biceps, idealne ciało. Trzeba trenować, żeby kontrolować siebie. Chodzimy też do lekarzy, zażywamy witaminy. Wszystko aby usunąć niepewność. Nie wyrażamy siebie, ani swoich emocji, bo kontrolujemy się. 

To czego nie kontrolujemy może nasz zaboleć, niepewność to strach. Niepewność to śmierć, jedyna istota, której nie skontrolujemy. Stąd jeżeli coś nie daje się skontrolować wywołuje skrajne reakcje.  Dominujący mężczyźni nie lubią kotów, które chodzą własnymi drogami. Porządne kobiety nie wpuszczą do domu psa, bo naniesie błota. A wszelkie pająki, myszy, szczury i karaluchy to już za wiele dla nas.

Śniąc szczura lub mysz, śnimy stworzenie poza naszą kontrolą. Kiedy mysz jest w swojej dziurze, nie wiemy co robi, ani gdzie jest, ani gdzie wyjdzie i co zniszczy. Podobnie działają skrywane emocje, siedzą upchnięte na dnie głowy i wyskakują znienacka. Kontrolujemy siebie aż nagle wybuch, który w dodatku może mieć poważne konsekwencje. Nie dość, że jesteśmy sobą przerażeni to otoczenie ma nas za furiatów. Strach przed utratą kontroli nad czymkolwiek jest jak najbardziej realnym problemem. 
Mysz/szczur we śnie ukrywające się, chowające się w dziurze oznaczają sytuację, która się nam wymyka. Myszy i szczury są małe i trudne do złapania, możemy biegać do woli za problemem jaki symbolizują we śnie i nie móc położyć na nim ręki.  Są sytuacje, kiedy doskonale wiemy, że coś jest nie tak, ale nie wiemy co. To właśnie takim problemem jest mysz. Ciężkim do uchwycenia.

Szczurzy ogon – jeżeli przydusimy szacowną damę i zmusimy do wyjaśnienia, co nie tak jest ze szczurem, prawdopodobnie wskaże na ogon. Długi, łysy, jakiś taki obleśny. Ogon szczura to symbol męskiego narządu, zwłaszcza, że szczury wchodzą w ciasne i ciemne miejsca. Lęk przed szczurzym ogonem, to lęk przed seksem jako utratą kontroli, poddaniem się dominacji, niemożnością opanowania własnego ciała i uczuć.  Nigdy tak nie jesteśmy wyrwani z okowów społecznych norm, jak  w trakcie seksu. Stąd jeżeli dążymy do godności osobistej za wszelką cenę i w każdej sytuacji to możemy się poczuć niepewnie w łóżku, gdzie sapiemy, pocimy się, krzyczymy, wydzielamy różne substancje i nie panujemy nad językiem krzycząc imiona niewłaściwych kochanków/kochanek. 

Przez swój związek z seksem, szczury i myszy mają też odnośniki do płodności i siły życiowej. Pamiętajmy, że szczury najprawdopodobniej przetrwają wszystko, włącznie z zagładą nuklearną i po niej szybciutko zaludnią, a raczej zaszczurzą  Ziemię. 

Szczur jako zwierzę opiekun będzie oznaczał osobę twardą, przebiegłe, ale nie przebierającą w środkach. Czasami robiącą brudne interesy i nie zawsze uczciwą, ale za to odnajdującą się w każdej sytuacji. Mysz natomiast jest symbolem osoby płochliwej i nieśmiałej, zadowalającej się małymi rzeczami, czasem nie mającą śmiałości sięgać po duże. Nie lubiącą zwracać na siebie uwagi z obawy, że ktoś może ją zaatakować.

Plaga myszy/szczurów to totalna utrata panowania nad otoczeniem, nieposłuszni znajomi, zrujnowane rodzinne przyjęcia, dziecko nie zdające z klasy do klasy, utrata twarzy w pracy itd. Wszystko się dookoła wali, jedna akcja pociąga za sobą inne i rodzi się fala pecha.  Może też oznaczać to dzień roztrzęsionych emocji i kłótni z otoczeniem. 
Gubienie przedmiotów, zapominanie  numery PIN  itd. Zwykle na taki atak katastrof pracujemy długo, gromadząc napięcia, które rozładują się w ten sposób. Pamiętajmy, że Popiel sam zapracował na zjedzenie przez myszy.

Polowanie na gryzonia to szukanie sprzymierzeńców, opracowywanie metod porządkowania życia, kariery, taniec awansowania, kupowania potrzebnych rzeczy, remontowania, zapisywania się na kursy itd . Wiemy, że coś nam nie leży w nas, więc szukamy przyczyny po prawiąc wszystko co się da.  Mamy nadzieję, że jak skontrolujemy wszystko, to złe przeczucie minie. Złapany gryzoń to odkrycie problemu, ale nie koniecznie rozwiązanie go. Natomiast jest to pierwszy krok na dobrej drodze.

Myszy/szczury dobierające się do jedzenia zwracają uwagę na to, że wymykający się problem, chociaż pozornie mały to wpływa destrukcyjnie na wiele dziedzin naszego życia. Odbiera nam możliwość integrowania treści jakie napływają ze świata, włączania nowych danych w nasz system rozumienia, poznawania nowych ludzi itd. Każda treść przeznaczona do „zjedzenia” dla umysłu jest nadgryziona przez ową problematyczną mysz. Podobne znaczenie mają też mysie odchody. Skażają dla nas świat, nie pozwalają nam czerpać radości i energii z życia, bo na wszystkim, na co spojrzymy problem odciska swoje piętno.

Zdechła mysz/szczur to pozostałość po problemie, który w ten czy inny sposób rozwiązał się lub chwilowo przycichł, a nagle wypływa. Może się uaktywnić, albo po prostu zostać przypomniany, albo pojawią się konsekwencje czegoś, co popsuło się dawno temu. Mamy tendencje do uznawania, że skoro coś było dawno, to już nas nie dotyczy. Przykładowo, byliśmy źli i skrzywdziliśmy kogoś, ale po drodze przeżyliśmy oświecenie, nawróciliśmy się na buddyzm i jesteśmy święci jak sam Budda i wszyscy papieże razem wzięci. Ale kiedy spotkamy tę osobę, to ona nadal będzie pamiętać swoją krzywdę i jakkolwiek święci nie jesteśmy teraz, to ona nie da nam pracy, nie wejdzie z nami w związek, nie pożyczy pieniędzy itd., bo po tym, co zrobiliśmy już nam nie ufa. To się nazywa konsekwencje. A my i tak się dziwimy, jakim cudem świat nie dostrzega wewnętrznej przemiany, która nas dopadła. A świat po prostu widzi w nas tę zdechłą mysz.


piątek, 4 kwietnia 2014

Symbole senne - OPĘTANIE

Opętanie, czyli sprawki szatańskie, czyli każdy ma swojego demona, który go gryzie.
Dziewięciu na dziesięciu użytkowników snu jest zadowolonych ze swojego demona. A przynajmniej mam takie wrażenie.  Osobiście odstaję tu od normy, bo nikt mnie nigdy nie próbował opętać, możliwe, że jestem niespecjalnie interesująca dla przedstawicieli sił ciemności. A jednak cała masa innych ludzi doświadcza we śnie czegoś, co uważa potem za opętanie. 

Pominę problem paraliżu sennego, który opisałam na początku kariery tego bloga.  Przypomnę tylko, że paraliż, chociaż nie odbywa się we śnie, a po przebudzeniu, daje również piękne, klasyczne objawy dręczenia przez upiory/demony i inne metafizyczne tatałajstwo. 

Warto wspomnieć, że nadmiar aniołów i demonów, nie usprawiedliwiony żadną lekturą w temacie,  wymagającym zawodem demonologa, czy mniej wymagającym zawodem trenera kontaktów z aniołami,  może wskazywać na rozwijające się zaburzenia psychiczne. Nie mówię tu o jednym śnie z aniołem/demonem na rok, ani nawet o serii kilku takich snów w krótkim kresie czasu. Często taka seria nigdy więcej się nie powtarza i jest odzwierciedleniem chwilowych kłopotów śniącego. Problem zaczyna się, kiedy nasze sny są zdominowane przez siły wyższe, bo to oznaczać może, że kontrolę nad naszym organizmem oddajemy tej części nas, która społecznie, co prawda, kuleje ale inwestuje więcej w efekty specjalne.

Co ciekawe ludzie mając do wyboru opcje:

a) demon jest częścią naszej podświadomości  
b) demon przylazł z samego piekła i mnie napastuje

wybierają chętniej opcje b. Podświadomość to trudne pojęcie, a  opętanie demoniczne jest przecież takie imponujące. Robimy się dzięki temu niezwykli, interesują się nami siły, które nie zwróciłyby uwagi na przeciętniaków, mroczne byty toczą walkę o naszą cenną duszę z rycerzami światłości. Ewentualnie opcja dla nastolatków(zależnie od płci): sam książę ciemności się we mnie zakochał/piękne sukubice walczą o moje względy. Wygląda na to, że demoniczne opętanie, zupełnie jak w filmie, dodaje opętanemu +10 punktów do poczucia lansu na jawie. 

Jest też inna opcja – sugestia. Jeżeli publicznie poprosisz o interpretację snu z demonem w roli głównej, większość zapytanych zasugeruje ci: różaniec, modlitwę, wzywanie aniołów, poświęcenie mieszkania, splunięcie przez lewe ramię, zapalenie kadzidła lub wezwanie egzorcysty. A to dlatego, że naoglądali się za dużo hollywoodzkich interpretacji. Nie interesowali się za to snami, więc nie wiedzą wiele w tym temacie, czyli na zasadzie „nie znam się to się wypowiem” chętnie wmówią ci opętanie. 
Być może sami są przesadnie nakręceni na różne duchowe obecności i projektują owo nakręcenie na was. Czasem pewnie zdarza im się w duchu zazdrościć wam bycia obiektem zainteresowania sił wyższych.  Tak czy siak, ty już wtedy jesteś przekonany, że sam Lucyper i jego armia mrocznych sługusów czeka z widłami pod twoim łóżkiem. Dlatego zaczynasz się denerwować. Newy pogłębiają twoje koszmary i demony z nich awansują na wyższe poziomy doświadczenia i dorabiają się nowych umiejętności.  Obstawiasz się różańcami i trzęsiesz portkami/kiecką przed snem, a demony nic sobie z tego nie robią i dalej cię dręczą jak mogą. 

A robią to, ponieważ:

a) To nie są prawdziwe demony, ale część ciebie. 
b) Może i dałbyś radę siebie przekonać o tym, że modlitwy ochronne zadziałają, ale tak już cię przestraszono, że sam już w to nie wierzysz.
c) Twoje zachowanie w życiu powoduje, że coś w tobie produkuje te demony

Pytanie, jakie zachowania mogą wywołać śnienie o opętaniach. 
No wiec:

a) Jeżeli masz satanistyczne ambicje opętanie może cię ominąć, ale jeżeli masz ambicje zostania świętym to masz duże szanse na sny o demonach. Wyparte i tłamszone instynkty będą bronić swoich pozycji do ostatniej kropli krwi, a ponieważ pokusy kojarzymy z diabłem, to mogą się pokazywać właśnie w takiej szatańskiej postaci. Wystarczy zrobić prosty eksperyment i postanowić sobie, że przez miesiąc nie jemy słodyczy, żeby zobaczyć jak często będziemy myśleć o batonikach i czekoladzie. Jeżeli eliminujesz za dużo przyjemności z życia to będziesz o nich wciąż myśleć, to wywoła wyrzuty sumienia, które świetnie sobie poradzą z dręczeniem cię, a za wyrzutami pójdzie wymówka, że to nie ty masz słabą wolę, ale sam diabeł cię podpuszcza i już demon wyhodowany. Teraz tylko o nim śnić. Nie na darmo tyle opętań przytrafiało się w klasztorach.

b) Wszelkie przeważające przeciwstawne nam siły kojarzą się nam ze złymi duchami. Chętnie zwalamy nasze kłopoty na karb klątw i uroków, diabłów i upiorów. Jeżeli masz poczucie zaszczucia, ktoś cię skrzywdził, oszukał, nie możesz się uwolnić z trudnej sytuacji, możesz podświadomie zwalać winę na demony. Mózgowi jest naprawdę głupio przyznawać się do winy, a jeszcze ciężej wydusić z niego przyznanie, że zło może nas spotkać czystym przypadkiem. Wtedy najłatwiej pokazać diabła, który weźmie na siebie winę.

c) Być może we śnie napastuje cię zwykły wyśniony kosmita, a nie żaden demon, ale jeżeli skojarzy ci się odpowiednio, pomodlisz się lub wezwiesz imienia bożego, a on sobie pójdzie, to twoja silna wiara w Boga paradoksalnie przekona cię do uwierzenia i w diabła. Będziesz sobie tłumaczył, że gdyby to nie był demon to by się nie przeląkł. Tylko, że sny nie muszą mieć sensu. Latamy w nich, rozmawiamy z warzywami i chodzimy po suficie. Nie oczekujmy logiki po śnie.

d) Być może twoja samoocena jest nadszarpnięta przez poczucie przeciętności. W takim wypadku zostanie opętanym jest dla ciebie ucieczką od owej przeciętności, możesz wreszcie poczuć się kimś wyjątkowym i specjalnym. Będziesz wtedy robić wszystko, żeby nic nie zachwiało twoją wiarą w opętanie.

e) Twój umysł może być podzielony (nie mam na myśli rozdwojenia jaźni). Może się zakochałeś, albo jedna część ciebie chce mieszkać z matką, a druga z ojcem po rozwodzie. A może utkwiłeś między duchowością i materializmem. Człowiek nie jest pojedynczy, wystarczy, że jakaś idea, część twojego umysłu dostanie za dużo energii i może się usamodzielnić na tyle, że sen ostrzega cię przed nią.  Jeżeli odszczepisz od siebie gniew, a on urośnie w siłę i przejmie nad tobą kontrolę to  będziesz jak opętany. Wrzeszczący na ludzi, być może kogoś uderzysz itd. Przed takimi opętaniami może ostrzegać sen.

f) A może ta odszczepiona część nie chce kontroli, może chce wrócić do ciebie i chce wejść we śnie w ciało, z którego ją wyrzuciłeś. Może ma coś do przekazania, a ty tak długo nie słuchasz, że musi sięgnąć po drastyczne środki.

Generalnie opętanie we śnie mówi zwykle o tym, że nie jesteś sam w swojej głowie, oprócz ciebie jesteś w niej ty i ty i jeszcze ty i nie zapominajmy o tobie. Nikt nie podejmuje decyzji jednomyślnie, zawsze jakaś część ma swoje zdanie. Najważniejsze jest żeby kontrolę nad tym co z tym faktem zrobić zatrzymać dla siebie, a nie oddawać w ręce ludzi, dla których obserwowanie twoich zmagań ze sobą będzie zabawą albo potwierdzeniem jacy są wspaniali, że rozpoznali prawdziwe opętanie.

środa, 2 kwietnia 2014

Symbole senne - DWIE GŁOWY U CZŁOWIEKA

Co dwie głowy to nie jedna?
Co oznacza mieć we śnie dwie głowy? Kto może mieć dwie głowy? A co jeżeli jedna głowa wygląda normalnie, a na druga to tylko torbę założyć?
Biblijna legenda głosi, że po pierwszy człowiek był właśnie podwójny. Adam przed wydzieleniem ze swojego ciała Ewy miał być ponoć obojnakiem, istotą doskonałą i dopiero rozdzielenie go na dwie połowy, uczyniło człowieka tworem niedoskonałym. Stąd teksty alchemiczne przedstawiają idealny cel wysiłków alchemika w postaci dwupłciowej istoty, której jedna połowa jest kobieta, a druga mężczyzną.  Ogólnie dwupłciowość jest w wielu kulturach atrybutem jedynych perfekcyjnych bytów, jakie istnieją, czyli bogów. Jeżeli we śnie pojawia się taki motyw, w którym człowiek posiada dwie głowy innej płci, albo staje się obojnakiem, oznacza to dążenie do doskonałej pełni, osiąganej jednak nie przez zmianą płci, jakby mogli podejrzewać złośliwi, ale przez zrozumienie płci przeciwnej i siebie samego. 

Co jednak, jeżeli druga głowa jest potworna, jeżeli ma zęby, jeżeli jest zdeformowana? Otóż człowiek nie jest jeden. Każdy z nas ma dwie twarze. W Gwiezdnych Wojnach jest mowa o dwóch stronach mocy, które powinny pozostawać zrównoważone, żeby uniknąć katastrofy. Człowiek praktycznie nigdy nie stoi obiema nogami po tej samej stronie. Jesteśmy podzielenie pomiędzy naszą dobrą twarz, którą chcemy widzieć i tą złą, o której wolelibyśmy nie wiedzieć. To jest absolutnie normalne, ale pozostaje pytanie, co powinniśmy zrobić z tym podzieleniem.

Na początek nie powinniśmy udawać, że jesteśmy tylko i wyłącznie dobrzy, bo gdybyśmy urodzili się aniołami, to ludzie z alergią na pierze kichaliby w naszej obecności.   Nikt nie jest bytem obdarzonym przez los urodą anioła, cierpliwością świętego i charakterem dobrej wróżki. Jeżeli uważasz się za niezdolnego do czynienia zła, spójrz w lustro i zrób rachunek sumienia, a zacznij go od tego, że sam sobie kłamiesz. 

Oczywiście jest też druga strona, jeżeli wydaje ci się, że urodziłeś się badassem i nie wykazujesz ludzkich uczuć możesz się zdziwić, kiedy cię te uczucia dopadną.  Ponoć nawet najgorszym draniom zdarza się wstydzić się za swoje dobre strony.  

Rzecz jasna pozostaje jeszcze kwestia, czy na jawie nie wydajemy się sobie wcieleniem świętości, do tego stopnia, że kiedy pada pytanie o ochotnika bez winy do rzucenia pierwszego kamienia, nie sięgamy do kieszeni po uprzednio przygotowaną cegłówkę.  Jeżeli matka natura we śnie obdarowała cię drugą głową o aparycji potwora Frankensteina, to może być znak, że chce ci przekazać, iż nie jesteś takim ósmym cudem świata jakim się sobie wydajesz. Może, więc powinieneś odpuścić nieco bliźnim, a poszukać tej belki w swoim oku, która do tej pory zasłaniała ci tę drugą głowę. 

Z drugiej strony, wcale nie musi chodzić o podział na linii dobro/zło. Może chodzić równie dobrze o podział ciało/duchowość. Rodząc się dostaliśmy umysł i ciało. Umysł ma tendencję do ukrywania faktu istnienia ciała. Wszelkie akcje kojarzące się cieleśnie są tępione, ukrywane i ograniczane. Wystarczy wspomnieć słynna internetową dyskusję pod tytułem „Czy kobieta robi kupę?”.  Bo czyż taka Wenus, Artemida i Junona mogą wytwarzać takie smrodliwe produkty? No przecież nie mogą. Nasza kultura nakłada na kobiety, ale i na mężczyzn pewne wymogi w kwestii uduchowienia. Nie przyznajemy się do chodzenia do toalety, seks w romansach jest tak daleki od anatomii, że po przejściu z teorii na praktykę można doznać szoku, a wygląd cielesny przegrywa w starciu z możliwościami Photoshopa. I w rezultacie, taka przeciętna Junona z Artemidą nie może zrozumieć, że dzięki odchudzeniu się na śmierć nie doścignie niematerialnego ideału. A mężczyźni nagle stają przed problemem, że panie porównują ich już nie z młodszymi kochankami, ale z Eduardem czy innym Manuelem z serialu, który może powodować nieprzerwane, kobiece orgazmy 24 godziny na dobę i to bez spocenia się i zasapania, co sugerowałoby, że tak naprawdę jest nowym modelem terminatora, a nie człowiekiem. 

Do tego dochodzi ciągłe, acz niemożliwe, dążenie niektórych, żeby zostać beatyfikowanym już za życia. Dla prostszych osobników oznacza po prostu nie myślenie nigdy o seksie i przeraża ich wizja orgazmu, samego czy w towarzystwie. Zaczynają wszędzie widzieć nastające na nich demony i w rezultacie doznają wyimaginowanych opętań przez sukuby, których o dziwo, inni chętni takim doświadczeń, nie doznają, ku swoim rozczarowaniom.  Inni wolą pracować 24h na dobę/7 dni w tygodniu, żeby można ich było wyświęcić za pracoholizm i cielesna potrzeba snu jest dla nich irytującą przeszkoda na drodze do zostanie pracownikiem miesiąca. Można też skatować się dietą, nie jedząc niczego smacznego, a jedynie zdrowe składniki smakujące jak papier, bo w końcu, co o jedzeniu może wiedzieć żołądek.   Albo można wstać z łóżka i pójść pobiegać w marznącej mżawce, bo 39,8 stopni to przecież żadna gorączka. 
Generalnie druga zwierzęca głowa we śnie oznacza, że mamy też ciało, instynkty i ograniczenia. Nie możemy udawać, że jesteśmy eterycznym bytem zrodzonym z muzyki sfer i powinniśmy zajęć się druga połową bycia człowiekiem. Nie oczekujmy od siebie ideałów, dążmy do nich, ale ich nie oczekujmy, bo się zamordujemy.

Czasem ta druga głowa, chociaż wygląda dziwnie, chociaż przypomina nam o naszych wadach oznacza pomoc. Pokazuje, że mamy w sobie dość siły bestii, żeby pokonać przeszkody. Nie na darmo ludzie wierzyli kiedyś w zwierzęce totemy. Nie na darmo pijemy Tigera, kiedy potrzebujemy energii, a upiornie drogie auta mają na masce jaguara, a nie na przykład wdzięczną antylopkę.  Panie zakładają obcisłe wdzianka w cętki, a mężczyźni są zachwyceni, kiedy porównuje się ich do ogierów. Spójrzmy prawdzie w oczy, lubimy poczuć się bestią od czasu do czasu.

niedziela, 30 marca 2014

Symbole senne - PINGWIN

Dziś we śnie swoją obecnością zaszczycił mnie pingwin. Pingwin jest ptakiem zimnolubnym, ale mimo wszystko egzotycznym, chociaż z egzotyką zwykle kojarzymy ciepłe rejony. Z drugiej strony jest świetnym pływakiem, ale kiepskim biegaczem i zerowym lataczem. Właściwie to lata w wodzie. Do tego, chociaż najsprawniejszy jest w wodzie rozmnaża się na lądzie. Pingwin jest istotą podwójną, pełną skrajności i sprzeczności, właściwie można by to uznać za symbol ogólnej kondycji ludzkiej. Tkwimy pomiędzy niekontrolowanymi akcjami pochodzącymi od podświadomości i instynktów (ocean), a światłem  świadomych wyborów (ląd). Poza tym pingwin chodzi jak człowiek, na dwóch nogach i ubiera się we frak jak elegant. Można uznać go za model nieco sztywnego człowieka, być może niezbyt wylewnego, bo jednak pingwiny kojarzą się z zimnem i może nieco niedzisiejszego, skoro wszędzie chadza ubrany wieczorowo (nawiasem mówiąc tej samej nocy nosiłam cylinder więc ta elegancka niedzisiejszość się potwierdza). Może faktycznie jestem nieco starej daty i może faktycznie jestem mało wylewna i nie interesuję się ludźmi tyle ile powinnam?

Poza tym pingwin to maska społeczna. Ptaki te żyją przecież w wielkich koloniach, gdzie wszystkie są identyczne. Pingwin może mówić o tym, jak postrzegamy społeczeństwo, na przykład o tym, że wszyscy ludzie są dla nas przeciętni, nudni, tacy sami. O tym, że podejrzewamy ludzkość o próbę dopasowania nas, wbicia w garnitur, być może zresztą jest to próba całkiem realna. Często dostajemy maskę uprzejmej powściągliwości, którą musimy nosić. W korporacji łatwiej poradzi sobie przeciętny pingwin niż na przykład kiwi. 

Biorąc pod uwagę podróżowanie pomiędzy lądem, a wodą i przynoszenie ryb pingwina można uznać  za symbolicznie  tożsamego z foką (odsyłam do notki UCHATKA). W dużym skrócie pingwin może przynosić wiadomość z podsiwiałości, ale nie indywidualnej, ale zbiorowej, ze względu na dużą socjalizację pingwinów. Co ma podwójny sens w moim śnie, bo mój pingwin był złożony z masy małych pingwinów, a wręcz spotkałam  dwa takie zbiorowe pingwiny. Człowiek nie żyje sam, sukces ewolucyjny zapewnia mu związek z drugą osobą. Można to również rozumieć jako osiągnięcie równowagi między elementem żeńskim i męskim w osobie śniącego. Dodatkowo, para czy samotnik, pingwin i człowiek muszą odnaleźć swoje miejsce w kolonii, która zapewni im zasady życia i względne bezpieczeństwo oraz zaspokoi potrzebę socjalizacji.

Do tego pingwin może ukazywać się jako znak, że coś jest zamarznięte w nas i potrzebuje odmrożenia. W moim, śnie mimo wiosny za oknem,  panowała zima i leżał śnieg. Możliwe, że układ sił, w którym się obecnie znajduję jest nieco zbyt zamrożony i niezmienny i warto rozważyć jakieś zmiany. Na przykład uspołecznić się bardziej.